„Jestem”
Jestem minutą,
która odeszła bezpowrotnie.
I uschniętą różą,
co samotnie stoi w oknie.
Jestem krzykiem dziecka,
i uśmiechem starszej pani –
tej,
którą przed laty
ktoś tak bardzo zranił.
Jestem ułamanym
wigilijnym opłatkiem.
I tym dziadkiem,
który wczoraj stracił wnuka.
Nie widzi Boga.
I nawet go nie szuka.
Jestem groszem,
zdeptanym na ulicy.
I tym chłopcem,
z którym mało kto się liczy.
Jestem kosmykiem włosów na twarzy,
i miłością,
co tylko raz w życiu się zdarzy.
Jestem wiatrem,
co osusza gorzką łzę.
Sercem,
które nie śpi,
które wyrwać się chce.
Jestem niezręczną ciszą,
wiszącą w pokoju.
Słowem,
które napiszą na murze
tego domu,
co już domem
nie jest nikomu.
Jestem matką,
która płacze,
gdy nikt nie widzi.
Dziewczynką,
co się wstydzi
własnego cienia.
Jestem żołnierzem
bez imienia,
za którym świat
nie poczekał.
I ciągle się zmieniał.
Jestem bohaterem za dnia,
a tchórzem w ukryciu.
Małym przecinkiem
w tym krótkim życiu.
Jestem ziarnkiem piasku,
i zwierzęciem w potrzasku,
które z bólu
skomle i wyje.
Jestem pętlą,
którą sąsiad
założył na szyję.
Jestem uśmiechem
stroskanej duszy.
Radością,
co w wierze
smutek kruszy.
Jestem tym,
co wczoraj wygrał mecz!
A ważna to rzecz —
bo zapomniał o żalu,
o złości,
że rak
od pół roku
zżera ojcu
trzustkę i kości.
Jestem kłębkiem uczuć.
Emocją, co przenika.
Ptakiem,
który za zachodem
słońce
na zawsze
już znika.