,,M"
Mamo, nie jestem zły.
I nie jest mi żal.
Ani tych słów,
które zginęły w niedopowiedzeniu,
ani tych myśli,
które nie zdążyły być zabrane,
ani tych lat pustych, cichych,
choć pełnych ciebie w cieniu.
Odeszłaś...
jak odchodzi dzień,
a zamiast piżamki w kolorowe wzory ubrałaś mi życie w czerń.
Zostawiłaś sen.
Sen, w którym zawsze mam kanapkę w plecaku,
czystą koszulkę na apel, i tę prostą myśl
co dziś na obiad?
Ale jak zawsze szkoda.
Bo kiedy się budzę,
śniadanie jem sam.
A Ty... poszłaś na spacer.
Tylko coś długo nie wracasz.
I wciąż jesteś tam.
Więc dziś jak co dzień
posmaruję kawałek chleba tęsknotą,
przyprawię go łzą,
i zacznę dzień.
Może gdy wrócę z pracy,
przestaniesz milczeć w snach.
Może opowiesz mi wreszcie
gdzie jesteś Ty?